"Przeszłość jest jak kotwica, która trzyma nas w miejscu. Trzeba zapomnieć o tym, kim się było, żeby stać się kimś, kim się będzie"
~Carrie Bradshaw "Seks w wielkim mieście"
________________________________________________________________________________
To była długa i męcząca noc. Tommy potrafił zaspokoić kobietę. W mgnieniu
oka powróciły wszystkie wspomnienia z Nowego Yorku. Co prawda nie byliśmy już
tacy młodzi, ale nadal mieliśmy w sobie to coś.
Powoli otworzyłam oczy. Tommy leżał obok mnie, jeszcze śpiąc. Jego tors
był odkryty. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić która
godzina. Nagle zerwałam się, jak oparzona.
- Cholera – krzyknęłam, szukając wzrokiem mojej sukienki. – Szlag by to
trafił. Auu – syknęłam, kiedy uderzyłam się w mały palec u nogi. Zaczęłam
skakać na jednej nodze, zakładając sukienkę i jednocześnie szukając butów.
- Co się… – mruknął zaspany Tommy, otwierając oczy. – Czemu się
ubierasz? – ożywił się, patrząc na mnie.
- Lacey zaraz wychodzi do szkoły – rzuciłam zakładając buty. – Jak
myślisz, co sobie pomyśli, kiedy zobaczy, że mnie nie ma?
- Nie wiem, że… musiałaś wcześniej wyjść do pracy?
- Yhy – uśmiechnęłam się i pocałowałam go. – Do zobaczenia.
Piętnaście minut później weszłam do mojego mieszkania. Lacey siedziała
przy stole i jadła płatki na mleku.
- Mam dla ciebie gorącą czekoladę – uśmiechnęłam się. Po drodze stanęłam na stacji benzynowej i
kupiłam napój. Musiałam mieć jakąś wymówkę.
- Gdzie byłaś w nocy? – spytała uśmiechnięta Lacey, jak gdyby nigdy
nic.
- Co? Skąd takie pytanie? – udawałam zdziwioną. – Byłam tutaj, w domu.
- Mamo, wiesz, że mnie nie oszukasz – spojrzała na mnie z uśmiechem. –
Masz na sobie to samo ubranie co wczoraj i ten sam makijaż, a twoje podkrążone
oczy wskazują, że niewiele spałaś.
- Naoglądałaś się za dużo seriali – pogładziłam ją po włosach.
- Babcia mi powiedziała, że pojechałaś do Tommy’ego. Dlaczego po prostu
nie powiesz, że u niego spałaś?
Zamurowało mnie. Stałam z otwartymi ustami, patrząc na moją córkę
jedzącą śniadanie.
- Ja… Nie powinnaś zbierać się do szkoły? – zmieniłam temat.
- Mamo, dzisiaj sobota – zaśmiała się Lacey. – I nie odpowiedziałaś na
pytanie.
- Okej – uśmiechnęłam się w końcu. – Tak, byłam dzisiaj u Tommy’ego,
ale to nic nie znaczy, rozumiesz?
- Tak się cieszę – Lacey podeszła i przytuliła mnie. – Więc jesteście
teraz parą? Zamieszkacie razem? Byłoby cudownie – mówiła pełna entuzjazmu
Lacey.
- Skarbie, nie jesteśmy parą – zaśmiałam się. – Na razie ponownie się
poznajemy.
- Ale spałaś z nim.
- Lacey… proszę, zapomnijmy o tym, dobrze? Mam dla ciebie propozycję –
uśmiechnęłam się, pragnąc za wszelką cenę zmienić temat. – Co powiesz na to, żebyśmy w przyszłym tygodniu pojechały na
weekend gdzieś nad morze?
- A może poczekamy do wakacji i pojedziemy na cały tydzień? –
zaproponowała Lace.
- Jestem za – zaśmiałam się i wstawiłam wodę na herbatę, Lacey
tymczasem poszła do swojego pokoju.
Zmywałam naczynia, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Tommy – uśmiechnęłam się mimowolnie, odbierając telefon.
- Hej, wiesz, tak sobie pomyślałem, że może powinniśmy się spotkać na
obiedzie? Zapraszam cię do tej nowej włoskiej restauracji. Co ty na to? –
słyszałam entuzjazm w jego głosie i wcale nie byłam z tego zadowolona.
- Um… wiesz co… – miałam wrażenie, że się duszę. Brakowało mi
powietrza. Bałam się.– Dzisiaj chyba nie dam rady… wiesz, mam zaplanowane trzy
sekcje i raczej nie zdołam się wyrwać – próbowałam coś wymyśleć. Nagle noc
spędzona z Tommym, choć cudowna, teraz wydawała się być pomyłką. Nie chciałam
na razie się z nim widzieć.
- Szkoda – odparł wyraźnie zawiedziony. – To może jutro?
- Tak… jutro chyba będzie dobrze – zgodziłam się niechętnie, choć
starałam się nie brzmieć jakbym go unikała. W jednej chwili zwaliły się na mnie
wszystkie obawy. Co powie na to moja matka? Jak zareaguje Kate i inni ludzie z
pracy? Jak to coś, co jest między nami wpłynie na moją pracę? I najważniejsze,
co mam teraz zrobić? Wiedziałam, że będę musiała podjąć jakąś decyzję.
Spróbujemy być razem, czy będziemy udawali że nic się nie wydarzyło? Nagle w
kuchni zmaterializowała się Lacey. – Wiesz co, muszę kończyć. Do zobaczenia
jutro – rozłączyłam się, zanim odpowiedział.
- Zawieziesz mnie do taty? W poniedziałek mam klasówkę z biologii, a
zostawiłam u niego książkę i nie mam się z czego uczyć.
- Jasne – uśmiechnęłam się i niechętnie wstałam z krzesła. Najchętniej
skuliła bym się teraz na łóżku ukryta pod kołdrą i w spokoju przemyślała
wszystkie opcje jakie mam.
Pół godziny później
wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy w stronę drzwi. Ostatecznie byłam trochę
zadowolona z tego, że musiałam przywieźć Lacey. Mogłam spokojnie porozmawiać z
Toddem o wyjeździe.
Drzwi były otwarte, co nas trochę
zaniepokoiło. Todd nigdy nie zostawiał ich otwartych. Kiedy byliśmy małżeństwem
ciągle się o to kłóciliśmy. On nie chciał żeby ktoś wszedł do domu, kiedy był
zajęty pracą, a ja zawsze zapominałam o swojej parze kluczy i gdy wracałam
musiałam się do nich dobijać.
Razem z Lacey
postanowiłyśmy wejść i sprawdzić, co się stało.
- Todd, tato? –
wołałyśmy na przemian, ale nikt nie odpowiadał. W salonie grał telewizor,
pomyślałam, że pewnie zasnął oglądając telewizję. Jednak pamiętałam że Todd
zawsze głośno chrapał, a w domu oprócz telewizora było cicho. Nie zgadzało się
coś jeszcze. Wtedy tego nie zauważyłam, ale kiedy pchnęłam za sobą drzwi nie
zamknęły się, ponieważ zamek został wyrwany.
- Mamo, boję się –
szepnęła Lace.
- Już dobrze
skarbie – przytuliłam ją. – Idź po książkę, a ja poszukam taty, dobrze?
Lacey mruknęła coś
w odpowiedzi i ruszyła w stronę schodów.
Patrzyłam jak
idzie, a po chwili udałam się w stronę kuchni. Nagle usłyszałam przeraźliwy
krzyk.
W pierwszej chwili,
nie wiedziałam co się dzieje, jednak zaraz się otrząsnęłam i szybko pobiegłam
do salonu, by sprawdzić, co tak przestraszyło moją córkę. Kiedy przekroczyłam
próg wielkiego pokoju, stanęłam jak wryta. Wszystko było poprzewracane. Na
podłodze walały się papiery, a wielka półka na której stały książki leżała na
ziemi. Lampka stojąca na komodzie miała pęknięty abażur, zasłonki były
pozrywane. Jedyne co zostało nienaruszone to telewizor, na ekranie którego Eva
Longoria właśnie całowała swojego nieletniego ogrodnika.
Dopiero po chwili
zobaczyłam to, co tak bardzo przeraziło moją córkę. Todd leżał na dywanie i nie
dawał oznak życia. Wokół niego zgromadziła się kałuża krwi. Podbiegłam do niego
i sprawdziłam czy oddycha.
- Todd, słyszysz
mnie? – wyczuwałam puls, co oznaczało, że jeszcze żyje. – Todd, odezwij się.
Lacey zadzwoń po pogotowie – nakazałam Lace, a ta trzęsącymi się rękoma wybrała
numer. Ja w tym czasie próbowałam go reanimować. Na pierwszy rzut oka
zobaczyłam, że ma złamany nos i ranę głowy, a jego prawa ręka była wykręcona w
nienaturalny sposób. Wiedziałam, że jego szanse na przeżycie maleją z każdą
chwilą.
Pogotowie przyjechało po dziesięciu minutach,
miałam nadzieję że Todd przeżyje. Kiedy karetka zabrała go do szpitala,
poczułam, że muszę z kimś porozmawiać, a jedyną osobą jaka przyszła mi do głowy
był Tommy. Zadzwoniłam do niego, przytulając Lacey, która płakała i była w
szoku.
- Wiesz, gdzie
mieszka mój były mąż? – zaprzeczył, więc szybko wytłumaczyłam mu drogę. – Ale
weź taksówkę, nie przyjeżdżaj swoim samochodem, tylko taksówką, dobrze? –
mówiłam, starając się opanować drżący głos.
- Ale co
się stało? – spytał, ale było już za późno, rozłączyłam się. Nagle wszystko o
co martwiłam się dzisiejszego popołudnia przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.
Liczyła się tylko Lacey. Wiedziałam, że jestem jej teraz potrzebna bardziej niż
kiedykolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz