To opowiadanie podzielę na trzy części, tak jakby były to
trzy sezony serialu. Część, która zakończy się wraz z następnym rozdziałem,
nosi tytuł „Bring me to life”, kolejna – jeszcze nie wiem, ale dowiem się już
niedługo. Całusy dla wszystkich, którzy czytają ;**
*************
Tego dnia, podobnie jak przez cały tydzień, obudziły mnie mdłości.
Było sobotnie przedpołudnie. Razem z Kate miałyśmy pojechać na zakupy.
To był jej pomysł. Chciała poprzebywać trochę ze swoją przyjaciółką, ale
wiedziałam, że najbardziej zależy jej na wyciągnięciu ze mnie informacji na
temat mojego związku z Tommym.
Kate mieszkała w wielkim, jednorodzinnym domu na obrzeżach miasta.
Uwielbiałam go. Czasem urządzałyśmy sobie w nim babski wieczór. Kiedyś we dwie,
teraz była z nami Robin. W całym domu najbardziej podobała mi się kuchnia. Była
wielka, przestronna i cała skąpana w bieli. Uwielbiałam w niej przebywać i
patrzeć na gotującą Kate. Zawsze mogłam wtedy liczyć na coś pysznego, bo kto
jak kto, ale Kate potrafiła gotować lepiej od mojej matki, a przecież wiadomo,
że nikt nie gotuje lepiej od własnej matki.
W końcu stanęłam przed drzwiami domu Kate i zapukałam. Po jakichś
trzech minutach usłyszałam przekręcany w drzwiach kluczyk. Zdziwiłam się. Było
prawie południe, a ona jeszcze nie wyszła dzisiaj z domu?
Kiedy drzwi się otworzyły, zobaczyłam coś, co zdziwiło mnie jeszcze
bardziej. Kate miała na sobie szlafrok.
- Hej – uśmiechnęła się.
- Heeej… - odparłam zdezorientowana widokiem, jaki zastałam. –
Obudziłam cię? – spytałam, wskazując na jej strój.
- Co? Nie. Ja po prostu… dłużej zostałam w łóżku – uśmiechnęła się
zawstydzona.
- Ale pamiętasz, że byłyśmy dzisiaj umówione, prawda?
- Jasne – zaśmiała się. – Zaraz się przebiorę i
możemy jechać.
W tym momencie obok Kate, pojawiła się Robin.
Również w szlafroku.
- Cześć, Megan – uśmiechnęła się. – Witaj, kochanie
– zwróciła się w stronę Kate, pocałowała ją i zniknęła gdzieś za drzwiami, a ja
stałam z otwartymi ustami zszokowana tym, czego właśnie byłam świadkiem.
- Katherine Clementaine Murphy, czy jest coś, o czym
chciałabyś mi powiedzieć? – wykrztusiłam w końcu, a blondynka tylko zacisnęła
usta.
Tego dnia z zakupów nic nie wyszło. Co prawda
pojechałyśmy z Kate do wielkiego centrum handlowego w centrum miasta, ale żadna
z nas nie miała ochoty na zakupy. W końcu spasowałam i zabrałam Kate na kawę i
lody.
- Więc, ty i Robin – powiedziałam grzebiąc łyżeczką
w lodzie czekoladowym, który już prawie się rozpuścił. – Chcesz o tym
porozmawiać?
- Nie – rzuciła krótko. – Nie ma o czym rozmawiać.
To świeży związek, nawet… nawet nie wiem, czy w ogóle można mówić o
jakimkolwiek związku, Megan.
- Cóż. Kate, którą znam nie umawia się z kobietami.
- A może ja już nie jestem tą Kate, którą znasz?
Może zmieniłam się i nawet o tym nie
wiem. Ja sama siebie nie poznaję. Nie wiem, co się ze mną dzieje – mówiła przez
łzy.
- Hej – uśmiechnęłam się do niej i
wzięłam ją za rękę. – Nie zmieniłaś się. Po prostu dawno nie byłaś w stałym
związku i może poczułaś, że Robin jest w stanie ci go zapewnić. Pragnienie bycia
kochaną nie jest niczym złym – pogładziłam ją po dłoni i otarłam jej łzy. – Idź
do toalety, ogarnij się, a ja tu na ciebie zaczekam. Będzie dobrze – uśmiechnęłam
się. Będzie. Musi być.
Kiedy wróciłam byłam potwornie
zmęczona. Zdążyłam zasnąć, kiedy zadzwoniła moja komórka. Tommy powiedział, że
wpadnie wieczorem. Uśmiechnęłam się i ponownie zasnęłam.
***************
Obudziłam się zlana potem. Nie
wiedziałam co wyrwało mnie ze snu. Czy był to zwykły koszmar, a może dźwięk
niechcianego gościa penetrującego moje mieszkanie?
Odkąd na mój stół trafiła trzecia
kobieta z poderżniętym gardłem, śladami po skrępowanych nadgarstkach i wyciętymi
atrybutami kobiecości nie spałam spokojnie. Za każdym razem kiedy zamykałam
oczy, widziałam te bezbronne, martwe kobiety leżące na moim stole. Najbardziej
przerażało mnie to, że jakiś sadysta otwierał im jamy brzuszne i wycinał
organy, kiedy jeszcze żyły i były świadome tego, że umierają. A kiedy
zasypiałam, to ja stawałam się jego ofiarą. Widziałam jak podchodzi do mojego
łóżka z uśmiechem na twarzy i skalpelem w ręku. Moje ręce i nogi były
przywiązane do łóżka. Nie byłam w stanie się poruszyć, ani nic powiedzieć, bo
moje usta były zaklejone taśmą.
Zawsze jednak budziłam się, zanim
morderca wykonał pierwsze cięcie. Tak było i tym razem.
Zlana potem, wyjrzałam przez okno.
Zaczynało robić się ciemno. Zadzwoniłam do matki, by sprawdzić czy z Lacey
wszystko w porządku, wzięłam prysznic, ubrałam się w piękną, czerwoną,
koronkową sukienkę i zrobiłam coś do jedzenia. Byłam tak zajęta, że nie miałam
czasu myśleć o moim śnie i o Chirurgu, bo tak właśnie go nazwaliśmy.
Zanim się obejrzałam, rozległ się
dźwięk dzwonka do drzwi. Uśmiechnęłam się.
- Cześć, kochanie – pocałowałam
Tommy’ego na powitanie.
- Przyniosłem wino – uśmiechnął się,
eksponując butelkę.
- Wejdź – uśmiechnęłam się. – Zrobiłam
hamburgery. Niezbyt to romantyczne, ale wiesz, że nigdy nie potrafiłam gotować
– zaśmiałam się.
Tommy nie zareagował na moje
stwierdzenie. Spojrzał na mnie i zobaczył to, co starałam się ukryć.
- Nie wyglądasz dobrze – odparł
zasmucony i pogładził dłonią mój policzek. – Ta sprawa cię dręczy.
- Nie mówmy o tym – położyłam dłoń na
jego dłoni i zdjęłam obydwie z mojej twarzy. – Chcę spędzić miły wieczór ze
swoim chłopakiem.
Siedzieliśmy na kanapie w salonie i
rozmawialiśmy. Tommy pił wino, a ja sok pomarańczowy. Musiałam zrezygnować z
alkoholu. Jeszcze nikomu o tym nie mówiłam, bo chciałam najpierw to
potwierdzić, ale byłam pewna, że jestem w ciąży. Nie wiedziałam, co mam myśleć.
Nie byłam gotowa na dziecko.
- Megan, przyszedłem tutaj, ponieważ
chcę cię o coś zapytać – Tommy chwycił mnie za rękę, a ja poczułam jak świat
zaczyna wirować. Miałam ochotę uciec. Wiedziałam, co chce powiedzieć i wcale mi
się to nie podobało. – Pomyślałem, że spytam o to od razu, no bo czemu by nie?
Megan, czy chciałabyś…
- Nie – przerwałam mu w pół zdania.
Wiedziałam o co chce mnie zapytać, a ja nie byłam gotowa na stanie się jego
narzeczoną. – To za wcześnie. Nie jesteśmy ze sobą wystarczająco długo, a ja
nie jestem na to gotowa – powiedziałam, wstając z sofy. – Przepraszam, muszę
się przewietrzyć – chwyciłam kurtkę, kluczyki od samochodu i wyszłam z
mieszkania, zostawiając w nim zszokowanego Tommy’ego, który dokończył swoją
wypowiedź:
- … ze mną zamieszkać.
Niestety ja już go nie słyszałam.
Zbiegłam po schodach i wsiadłam do samochodu.
Oddychałam głęboko. Miałam wrażenie,
że ziemia osuwa mi się spod nóg. Byłam przerażona. Bałam się. Nie byłam gotowa.
Bałam się, że po raz kolejny zostanę zraniona.
Strach mnie paraliżował. Dosłownie.
Czułam, jak drętwieje mi lewa ręka. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie mogłam
nią ruszać, a widok za szybą zaczął się rozmazywać.
Usłyszałam, że dzwoni mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz, ale nie byłam w stanie nic przeczytać. Udało mi się
odebrać.
- Megan, gdzie jesteś? – dopytywał
Tommy. – Dlaczego tak nagle wyszłaś?
- Nie wiem co się dzieje, nie mogę się
ruszyć, nic nie widzę! – krzyczałam, czując jak tracę kontrolę nad własnym ciałem.
Słyszałam głos Tommy’ego, ale nie byłam
w stanie rozróżnić poszczególnych słów. Zbliżałam się do skrzyżowania. Chciałam
zahamować, ale nie mogłam poruszyć nogą. Miałam wrażenie, że jest z betonu.
Nagle wszystko zaczęło się ruszać. Moja głowa latała na wszystkie strony, a ja
nie byłam w stanie utrzymać jej w jednym miejscu. Miałam drgawki. Chciałam,
żeby to się już skończyło.
I tak też się stało.
Po chwili nic nie czułam.
A wszystko dzięki ciężarówce, która
wbiła się w bok mojego samochodu…
kiedy dalszy ciąg :D
OdpowiedzUsuń